polskaiswiat polskaiswiat
518
BLOG

Z pamiętnika Donalda "Cudotwórcy"

polskaiswiat polskaiswiat Rozmaitości Obserwuj notkę 3


Czwartek, 26.05.2011 r.


Kibole mają za swoje! Wywieszali transparenty z hasłem "Donald, matole...". Gdy dostali po 500 złotych kary, zmienili taktykę. Zaczęli wypisywać hasła z bajek: "W Pacanowie orliki budują, więc koziołek mądra głowa błąka się po całym świecie...", "Niech nam żyją: Bolek, Lolek, Tola i koziołek Donald!", "Tola ma Donalda! Donald ma Tole!". I może by im się udało, gdyby nie Bronek. Od razu zwrócił uwagę na błąd ortograficzny. No bo czemu napisali "Tole", zamiast "Tolę"? Wezwałem Jurka z ministerstwa spraw wewnętrznych. Zadzwonił, gdzie trzeba. Policja zabrała łobuzów na komisariat.

Piątek, 27.05.2011 r.


Bronek stwierdził, że jestem podobny do Baracka z Waszyngtonu. Zamiast opowiadania o dalekich polowaniach bez żon przygotował dla naszego gościa wierszyk.


Po kryzysie nie zostanie
Ani śladu, żadnej szramy.
Wiedzą to Amerykanie,
W końcu nadszedł czas Obamy!
Będą wszyscy uśmiechnięci:
Lekarz, farmer, nauczyciel,
Gdy zadziała pełen chęci
Gospodarki uzdrowiciel.
Miły, śliczny, śmiały, twórczy,
Elektorat jego karny.
To brat bliźniak "Cudotwórcy"!
Drugi "Donek"? Tak! Choć czarny...

Chłopakom od marketingu nie spodobał się ten "czarny". Wierszyk trzeba przerobić. Przyda się na następne spotkanie.

Sobota, 28.05.2011 r.


Zrobiłem sobie parę fajnych zdjęć z Barackiem. Będzie się czym pochwalić przed wyborami! Miałem go jeszcze zapytać, czy Amerykanie naprawdę chcą u nas wydobywać gaz z łupków, kiedy zadzwonił David z Londynu... Był bardzo zdenerwowany naszą akcją zamykania stadionów. Pytał, czy to nie jest czasem pomysł Angeli, i prosił, żebym nie wtrącał się do angielskiego futbolu. Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Okazało się, że na legendarnym stadionie Wembley tuż przed finałem Ligi Mistrzów ktoś zawiesił transparent: "Stadion Wembley zamknięty na wniosek Donalda Tuska". Dziwne. Jurek nie wysyłał tam ani policji, ani ABW.

Niedziela, 29.05.2011 r.


Dzwoniła Angela. Niemcy mają inne plany niż my. Wycofują się z eksploatacji elektrowni atomowych! Gdybyśmy zaczekali z inwestycjami do czasu aż za Odrą zacznie się demontaż, zapłacilibyśmy dużo mniej niż za nowe elektrownie, które chcą nam sprzedać Francuzi. Na razie płacilibyśmy Unii za nadmierną emisję CO2, a dopiero kiedy ruszymy z programem jądrowym, UE wprowadzi opłaty za produkcję radioaktywnych odpadów. Angela nie martwi się planami eksploatacji gazu łupkowego. W razie potrzeby zaprzyjaźnieni ekolodzy będą rozgłaszali, że gaz łupkowy jest bardziej niebezpieczny dla zdrowia ludzi niż hiszpańskie ogórki.

Poniedziałek, 30.05.2011 r.


Dzwonił Nicolas z Paryża. Mówił, że Polska jest w zupełnie innej sytuacji niż Niemcy. Nie możemy likwidować swoich elektrowni jądrowych, bo... ich jeszcze nie mamy! Na nowe elektrownie wydamy jakieś 100 miliardów złotych, ale i tak nam się to opłaca. Pokażemy wyborcom, że Angela wcale za nas nie decyduje! Chłopaki od marketingu napisali już fajny komunikat na ten temat: "Jeśli ktoś nie chce budować elektrowni jądrowych, to jest jego problem. My jesteśmy przekonani, że energetyka jądrowa jest dobrą alternatywą dla innych źródeł energii i dlatego decyzje niemieckie nie będą miały żadnego wpływu na nasze".

Wtorek, 31.05.2011 r.


Jean-Vincent, czyli nasz "Jacek" z Ministerstwa Finansów nawet najgorsze informacje potrafi przedstawić jako wielki sukces. Po trzech miesiącach tego roku dług publiczny Polski wzrósł o ponad 30 miliardów złotych. "Jacek" zupełnie się tym nie przejął. Stwierdził, że nasza sytuacja budżetowa jest imponująca. Ogłosił przy tym, że już w 2018 roku relacja długu publicznego do PKB spadnie z 55 do 40 procent! Dla pewności zapytałem go, czy nie miał na myśli 400 procent... - Donek, jedno zero więcej albo mniej. Kto za siedem lat będzie o tych zerach pamiętał? - odpowiedział pytaniem prawie najlepszy minister finansów UE.

Środa, 1.06.2011 r.


Chłopaki od pijaru wybrali grupę dzieci, które z okazji ich święta miały ze mną przeprowadzić wywiad. Fajnie to wyszło, bo wytłumaczyli maluchom, jakich tematów nie warto poruszać. Ani słowa o długu publicznym, cenach gazu, korupcji, autostradach, tanich jabłkach, niskich podatkach i biurokracji. Na wszelki wypadek (dla ich dobra!) poprosiłem jeszcze, żeby dzieciaki nie pytały o nasze cuda i obiecanki, a przede wszystkim o bajki. Jurek z MSW nie ręczył za antyterrorystów. Gdyby dzieci próbowały się dowiedzieć, czy lubię Koziołka Matołka, Bolka albo Tolę... komandosi mogliby je zaraz powywozić do poprawczaków.

 

 

 

Chcielibyśmy pokazać, jak bardzo kastowy charakter ma dzisiejsza Polska, jak wielu ludzi „trzymających władzę”, i to nie tylko w polityce, ale również i w mediach (a to media są dziś „pierwszą władzą, to ludzie wywodzący się ze starych skompromitowanych kręgów komunistycznych, często najgorszego stalinowskiego chowu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości